"-Kochasz mnie. Prawda czy Fałsz?
-Prawda."


poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział 3

Oczami Katniss.
-No to co w końcu mam wziąć?! - mówię zrezygnowanym głosem.
-Błagam Ciemna Maso, nawet mi nie pokazuj tych spodni moro - odpowiada zdegustowana Johanna.- Lepiej weź jakąś obcisłą kieckę. Podkreśl to i owo. Nie to, że masz co podkreślać.
-Umiesz pocieszać Jo. - mówię z sarkazmem.
-No wiem - spogląda na mnie z triumfem. - Nie ważne, kupię ci nową w Kapitolu.
-No okej.
Wychodzimy z mojego domu i wchodzimy do poduszkowca. W głowie rodzi mi się myśl, że będę musiała wyjawić przyjaciółce prawdę i nie wiem czy mam się bać, czy tego pragnąć. 

**W oczekiwaniu na poduszkowiec **

-Co się tak w ogóle między tobą a Peetą się wydarzyło?- pyta z troską, gdy widzi, że jestem smutna
-No w sumie, to nie chce mi pomóc z odbudową Dystryktu, a Haymitch zmusza nas do opieki nad jego gęsiami i nie mamy dla siebie czasy. - kłamie jej w żywe oczy.
-Nie wierze ci. Peecie bardziej na tym zależy niż tobie, a jeśli chodzi o gęsi, to Haymitch nie ma do nikogo tyle zaufania żeby powierzyć mu w opiece swoich ukochany zwierzaków. Powiedz mi prawdę, możesz mi zaufać.
W tej chwili postanawiam wyrzec się jej. Przecież tyle razem przeszłyśmy.
-Peeta mnie zdradził. - odpowiadam szeptem.
Te słowa odblokowały potok łez który wylał się na bluzkę Jo. Przytula mnie mocno i nawet mnie nie próbuje uciszać. Ona jedna wie, że to najlepszy sposób na cierpienie. Nagle puszcza mnie i idzie w stronę Wioski Zwycięzców. Nie próbuję nawet pytać po co tam idzie, bo wiem, że nie odpowie. Zbliża się do domu Peety. Otwiera drzwi i wchodzi do salonu. Przewraca sztalugę i kopie paletę pełną mojego ulubionego koloru - zielonego. Chwyta za kołnierz mojego byłego i celuje kolanem w jego brzuch. On próbuje się wyrwać, ale Jo trzyma go mocno. Rzuca nim o ścianę.
-Nie waż się jej nawet dotknąć - syczy. Wiem, że chodzi o mnie. - Bo inaczej wypruję ci flaki i rzucę ci pod nos, byś je zobaczył.
Wychodzi, a ja za nią. Nie wiem co czuję w środku. Dwie połówki mnie kłócą się między sobą czy cierpię na ten widok. Poprzestaję na tym, że nic nie czuje. Wsiadam do poduszkowca, który zdążył już podlecieć, siadam na swoim miejscu i przytulam się do Jo. Ona nie protestuje. Siedzimy w tej powie przez cały lot.

**W Kapitolu**

-Nie, nie podoba mi się. następna. - mówi krytycznym głosem. 
-No weź! Przymierzam już pięć sukienek. -jestem już zmęczona. Nie myślałam, że to takie męczące. - Może dla odmiany to ja coś wybiorę.
-Jak chcesz, ale skoro ja nic nie znalazłam to ty tym bardziej.
-Chociaż spróbuję - mówię trochę rozbawiona.
Przechodzę wzdłuż i wszerz cały sklep i nic nie widzę co może mi się podobać. Nagle do mnie przemawia jakaś starsza kobieta:
-Widać, że ty nie stąd. Każda normalna kapitalizacji połasiłaby się na tą różową -  uśmiecha się do mnie. - Na zapleczu jest coś co odzwierciedla ciebie i twoją naturę.
Nie ma jej dobrych parę minut, aż w końcu wychodzi z czarnym kombinezonem w ręku. Jest jak ja. Wygląda niebezpiecznie, trochę szalono i pod jakimś względem niewinnie, bo nie odsłania aż tak dużo. Leży idealnie, jakby uszyty na mnie.
-Łał! - mówi Johanna. - Jedziemy do Siódemki. Pokażę ci jak ja żyję.

**Dystryktu Siódmy, dyskoteka**

-Po prostu trzymaj się mnie i zachowuj się normalnie.
-Dobra.
Nie wiem jak to zrobiłam, ale po kilkunastu minutach czułam się tak, jakby to był mój drugi dom. Może to dzięki Johannie, albo dzięki kilku lampkom wina. Tak czy siak tańczyłam jak szalona i nagle jakiś chłopak o brązowych oczach i kasztanowych włosach i odzywa się do mnie:
-Co tak ładna dziewczyna tańczy sama. Jeśli chcesz to dotrzymam ci towarzystwa.
Przytaknęłam. Bardzo miło przegadaliśmy całą noc. Zapomniałam o Johannie i co dziwne o Peecie. W czasie wolnego przytulam się do niego i poczułam się bezpieczna.
Tak właśnie wyglądał każdy mój wieczór i noc w Siódemce.




Jeśli podobają wam się wpisy proszę komentować, wtedy blog będzie lepszy ;-)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz